Etykiety

poniedziałek, 14 maja 2012

Akcesoria do mycia twarzy

Ściereczka muślinowa



Codzienne oczyszczanie cery to podstawowy krok w pielęgnacji naszej twarzy. Wykorzystanie do tego celu dodatkowych narzędzi może stać się jeszcze bardziej efektywne. Podczas oczyszczania cery stosowałam już wszelkiego rodzaju szczoteczek, gąbeczek celulozowych itp. Jednak bez zachwytów. Rok temu usłyszałam na youtubowym kanale Agnieszki (nieesa25) o szmatce muślinowej, postanowiłam ją jak najszybciej wypróbować. Nie było to jednak takie proste, był to wtedy produkt ciężko dostępny w Polsce. Nie poddając się, szukałam i pytałam o ściereczkę w wielu drogeriach. Gdy trafiłam do Douglasa byłam przekonana, że w końcu udało mi się ją znaleźć, gdy zapytałam o nią Panią ekspedientkę bez zastanowienia przyniosła mi "muślinową szmatkę". Jednak dopiero w domu zorientowałam się, że to kompletnie zupełnie inny rodzaj ściereczki. Dziś nie pamiętam jak się ona nazywała, ale była ona z zupełnie innego materiału, myślę, że sztucznego, po wyschnięciu stawała się sztywna, był to produkt, który kompletnie się u mnie nie sprawdził i bardzo szybko się go pozbyłam. Szczęście spotkało mnie dopiero w The Body Shop, gdzie bez chwili zawahania kupiłam zestaw 3 ściereczek. Tak bardzo spodobało mi się ich działanie, że po paru miesiącach nabyłam kolejny zestaw - tym razem wersję łagodniejszą, dla dzieci. Jednak z nich nie jestem już tak bardzo zadowolona, są mniej praktyczne, są dużo większe i cieńsze od wersji normalnej (są złożone z jednej warstwy, nie z dwóch jak w przypadku tamtych). Ściereczki wykonane w 100% z bawełny, są całkowicie naturalne a poprzez rzadki splot materiału ułatwiają oczyszczanie cery. Przy systematycznych zastosowaniu szybko zobaczyłam pierwsze efekty, skóra stała się gładsza, bardziej oczyszczona, zmniejszyła się również ilość zaskórników. Po użyciu środka do oczyszczania twarzy szmatkę należy namoczyć w gorącej wodzie, przyłożyć do skóry i delikatnie masować okrężnymi ruchami, czynność można kilkakrotnie powtórzyć a na koniec w celu zwężenia porów wykonać tą samą czynność z użyciem chłodnej wody. Nie należy zbyt mocno pocierać skóry ponieważ możemy ją tylko podrażnić. Ściereczka poprzez poprawę mikrokrążenia, powoduje również lepsze wchłanianie substancji aktywnych w kremach. Nie powinna być stosowana przez osoby mające cerę wrażliwą. Cena zestawu 3 ściereczek wyniosła mnie około 25 zł. Jednak słyszałam, że produkt ten został wycofany ze sprzedaży. Ciekawa jestem działania ściereczki muślinowej firmy Liz Earle, dlatego kiedy skończy się mój zapas ściereczek, planuję ową kupić.


wersja normalna

wersja delikatniejsza


Gąbka konjac

Ostatnio moją uwagę przyciągnęła również gąbka konjac, przeznaczona jest ona do demakijażu, oczyszczania oraz nawilżania twarzy. Jest to całkowicie naturalny produkt, wykonany z korzenia azjatyckiego drzewa o nazwie konjac. Gąbka sama w sobie posiada właściwości nawilżające i oczyszczające oraz przywracające prawidłowy odczyn pH, dlatego może być stosowana wraz ze środkiem oczyszczającym lub bez niego. Po tygodniowym stosowaniu dwa razy dziennie mogę powiedzieć, że użycie tego produktu to sama przyjemność, jest bardzo delikatna, może być stosowana również u osób z wrażliwą cerą, skóra stała się bardziej elastyczna, jednolita i faktycznie nawilżona. Podczas użycia występuje bardzo miłe uczucie masażu, jak wspominałam wcześniej, poprawia on mikrokrążenie i idące za tym wchłanianie substancji aktywnych. Na razie jestem bardzo zadowolona z zakupu tej gąbeczki, myślę, że po dłuższym czasie użytkowania będę mogła jeszcze więcej o niej powiedzieć. Gąbkę zakupiłam w Rossmannie, za 14.90zł.



Najważniejsze przy używaniu akcesoriów do mycia twarzy jest to aby pamiętać o ich dezynfekcji! Często o tym zapominamy a produkty te stając się źródłem bakterii przynoszą nam wiele szkód. Najlepszą metodą takiej dezynfekcji jest gotowanie ich w wodzie przez 30 min, około 2 razy w tygodniu przy codziennym stosowaniu. Ważne jest również aby po każdym jej użyciu umyć ją i powiesić ją w przewiewnym miejscu w celu dokładnego wyschnięcia.

niedziela, 13 maja 2012

Absolutny hit: Herome Nail Hardener Extra Strong


Jest to odżywka przeznaczona do 14 dniowej kuracji zniszczonych, rozdwojonych i słabych paznokci. Wprawdzie moje paznokcie nie są słabe, ale raz na jakiś czas chciałabym poprawić ich wygląd a ta odżywka potrafi zdziałać cuda. Już po kilku aplikacjach widać duże zmiany a po 2-tygodniowej kuracji możemy zaobserwować, że paznokcie stają się zdrowsze, wzmocnione, dużo twardsze, bardziej wytrzymałe i zaczynają szybciej rosnąć. Widziałam takie efekty również u kilku osób, które przedłużały paznokcie i po zdjęciu żelu ich naturalna płytka była w stanie opłakanym. Z czystym sumieniem mogę polecić tą odżywkę każdemu kto zna problem łamiących, rozdwajających się i słabych paznokci. Jestem pewna, że nie ma takiego przypadku z którym ta odżywka nie mogłaby sobie poradzić. Wiem że wiele osób skarży się na ostry ból jaki występuje podczas kuracji. Ja tego nie doświadczyłam, jest jednak kilka wersji tego produktu, ta przeznaczona jest do bardzo silnej kuracji, jak nazwa wskazuje jest to odżywka extra hard. Zawsze możemy zacząć od wersji soft lub hard. Preparatu nie wolno również stosować bezpośrednio po zdjęciu sztucznych paznokci. Produkt jest bardzo silny dlatego też taka kuracja nie powinna być często stosowana, jedynie 1 lub 2 razy w roku. To już moje drugie opakowanie tego genialnego produktu. 


sobota, 12 maja 2012

Przegląd kosmetyków z "urodowych pudełeczek"




Historia "beauty" boxów w Polsce jest dość krótka. Pierwszym pudełkiem, które mogliśmy zamawiać w naszym kraju  był Kiss Box. Był, ponieważ pudełka mogliśmy prenumerować od listopada do marca . Kwietniowego Kiss Boxa już nie było a firma podjęła decyzję o rezygnacji. W tym czasie, w marcu pojawił się Glossy Box, znany już wielu osobom z zagranicy. Od początku prenumerowałam Kiss boxa, jednak ostatniego już nie zamówiłam. Następnie sięgnęłam po kwietniowe pudełeczko Glossy Boxa. Wśród produktów, które miałam okazję przetestować znalazło się wiele kosmetyków, którymi byłam zachwycona, ale również takich, które mnie rozczarowały. Kosmetyki, które z pewnością na długo zapamiętam i które chciałabym kupić jako pełnowymiarowy produkt to na pewno:


1. Pomarańczowy peeling do twarzy Fridge by yDe / Listopadowy Kiss Box
Firma Fridge była mi już wcześniej znana, ogromną jej zaletą jest to, że kosmetyki produkowane są wyłącznie ze świeżych składników. Należy je trzymać w lodówce, a okres ich przydatności to około 2,5 miesiąca. W składzie nie znajdziemy konserwantów, alkoholi oraz żadnych innych substancji syntetycznych. Peeling powoduje delikatne złuszczenie naskórka oraz oczyszczenie cery. Dokładnie usuwa martwe komórki naskórka, dotlenia i rewitalizuje skórę. Nie podrażnia twarzy ponieważ zawarta jest w nim bardzo drobna, wręcz niewyczuwalna krzemionka. Po przetestowaniu kosmetyku mogłam stwierdzić, że ujścia gruczołów łojowych (pory) na mojej twarzy były znacznie zwężone, cera była również dobrze oczyszczona, promienna i wygładzona, ze wszystkich peelingów z jakimi do tej pory się spotkałam - ten był zdecydowanie najlepszy.



2. Amargan Hair Therapy Oil - kuracja odżywcza włosów / Lutowy Kiss Box

Czyli olejek arganowy. Olej ten ma szerokie zastosowanie, jest bogaty w NNKT czyli niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe, głównie kwasy omega-6 oraz omega-9, zawiera również tokoferol czyli witaminę E. Wykazuje właściwości antyoksydacyjne czyli chroniące przed działaniem wolnych rodników. Wpływa na elastyczność, odżywienie, nawodnienie oraz łagodzenie procesów zapalnych. Używany w pielęgnacji włosów doskonale odżywił je, szczególnie ich końcówki.  Zdecydowanie zmiękczył i przywrócił im blask. Nie zostawił na włosach tłustej warstwy oraz ich nie obciążył poprzez szybkie wchłonięcie.

3. Krem z kwasem pirogronowym, azelainowym i salicylowym BANDI / Lutowy Kiss Box
Zdecydowanie mój numer 1.Ten krem zdziałał na mojej twarzy cuda. Zredukował ilość zaskórników, zwężył rozszerzone pory a przy tym odżywił, wygładził i nawilżył cerę. Co ważne, wiele przebarwień i blizn  uległo rozjaśnieniu. Używałam już wielu produktów z kwasami owocowymi jednak tym byłam zachwycona. Stan mojej cery uległ bardzo dużej poprawie było to zauważalne zarówno dla mnie jak i dla innych osób, które często pytały o to jak osiągnęłam taki efekt. Z całą pewnością będę chciała kupić ten produkt jesienią i już nie mogę się tego doczekać.
4. PAT&RUB, relaksujące masło do ciała, trawa cytrynowa i kokos / Kwietniowy Glossy Box
Masło spełnia swoje zadanie doskonale, dobrze nawilża, odżywia i regeneruje skórę a przy tym jest bardzo wydajne. Efekt widoczny jest już po pierwszym zastosowaniu. Produkty marki Pat&Rub słyną z tego, że są naturalne, ekologiczne i nie posiadają w swoim składzie syntetycznych barwników i aromatów. Jestem zakochana również w zapachu kosmetyku, który jest niesamowity i po zastosowaniu unosi się w całym domu.




Bardzo cieszę się, że mogłam odkryć i przetestować tyle ciekawych produktów, uważam, że takie pudełeczka z kosmetycznymi niespodziankami to fajna sprawa, która pozwala odkryć wiele kosmetyków luksusowych firm, na które często nie byłoby nas stać. Cena Kiss Boxa wynosiła 25zł a często produkty wraz z dostawą przekraczały wartość tej sumy. Glossy Box kosztuje już jednak 49zł i często zastanawiam się czy za te pieniądze nie wolałabym pójść do drogerii i po prostu kupić coś co na pewno będzie mi przydatne. Jednak myślę, że jeszcze kilka razy skuszę się również  i na to pudełeczko ;) Dodam jeszcze, że z tego co się orientuje pojawiło się również pudełko z kosmetykami oferowane przez perfumerię Douglas, jego cena to 40 zł, trzeba doliczyć tu również cenę przesylki - 13,50. Wiem, że w najbliższym czasie planowany jest również start prenumeraty pudełek na stronach www.12box.pl oraz www.ladybox.pl

piątek, 11 maja 2012

Balsam EOS




Chciałabym dziś przedstawić Wam produkt, który moim zdaniem sprawdził się najlepiej w mojej pielęgnacji ust. Jest to balsam firmy EOS (Evolution Of Smooth). Przy wyborze tego kosmetyku kierowałam się jego cennym składem jak i jego oryginalnym wyglądem. Zacznę od tego, że opakowanie jest dość proste, bardzo poręczne, wygodne w użyciu, z wyglądu przypomina jajko, wielkim plusem jest to, że produkt jest bardzo szczelnie zamykany, sam balsam uważam za bardzo wydajny. Podoba mi się to, że jest wygodny w użyciu i nie daje uczucia "klejących się ust". Bardzo ważne jest również to, że kosmetyk nie jest testowany na zwierzętach. Produkt występuje w ciekawej gamie zapachowej i kolorystycznej.
  • Czerwony (Summer Fruit)
  • Żółty (Lemon Drop) - jest on również wzbgacony o filtr przeciwsłoneczny (SPF15)
  • Różowy (Strawberry Sorbet)
  • Jasnozielony (Honeysuckle Honeydew)
  • Pomarańczowy (Medicated Tangerine)
  • Niebieski ( Sweet Mint)
  • Fioletowy (Passion Fruit)

Do mojego gustu przypadł balsam Honeysuckle Honeydew i według mnie pachnie on melonem.
Producent informuje, że produkt ten w 100% naturalny, w 95% organiczny, pozbawiony parabenów, wazeliny i ftalanów, jest również bezglutenowy. Skład kosmetyków jest dla mnie bardzo ważny, dlatego postanowiłam dowiedzieć się o nim dokładniej. Poniżej przedstawiam jego skład INCI:
Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Beeswax (Cire D’abeille), Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Flavor, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Stevia Rebaudiana Leaf/Stem Extract, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Tocopherol, Cucumis Melo (Melon) Seed Extract, Lonicera Japonica (Honeysuckle) Flower Extract, Limonene, Linalool.
Zaczynając od początku (czyli od składnika, którego jest najwięcej), balsam bogaty jest w:

Olej kokosowy doskonale pielęgnuje, nadaje blask. Polecany jest do skóry suchej, pękającej, uszkodzonej przez słońce.
Oliwa z oliwek ma właściwości wygładzające, zmiękczające, odżywcze i regenerujące, bogata jest w kwasy tłuszczowe. Ważne jest to, że chroni przed szkodliwym wpływem wolnych rodników.
Wosk pszczeli to oczyszczony wosk z plastrów pszczelich, służy poprawie konsystencji kremów i maści oraz nadaje skórze gładkość i elastyczność.
Olej jojoba zapobiega wysuszaniu skóry, przyspiesza regenerację jej komórek, nawilża, zmiękcza i ujędrnia.
Masło shea, które jest doskonałą substancją pielęgnującą o działaniu wygładzającym, wiąże i zatrzymuje wilgoć, ma również działanie ochronne i wzmacniające.
Ekstrakt z liści stewii cukrowej - nadaje kosmetykowi słodki smak, działa przeciwgrzybiczo i przeciwbakteryjnie.
Olej słonecznikowy, bogaty jest w witaminę E (będącą antyoksydantem!), nienasycone kwasy tłuszczowe, fitosterole i fosfolipidy. Nadaje skórze miękkość i elastyczność, chroni ją przed przesuszeniem, jak już wspomniałam zawiera antyoksydanty, które chronią skórę przed wolnymi rodnikami.
Tokoferol (inaczej witamina E) pozytywnie wpływa na gospodarkę wodną zarówno naskórka jak i głębszych warstw skóry, poprawia jego elastyczność i miękkość.
Ekstrakt z melona posiada właściwości nawilżające i odżywcze, które nadają skórze delikatności i miękkości.
Ekstrakt z wiciokrzewu zmiękcza, odżywia i wygładza skórę.
Limonen - jest komponentem zapachowym, występuje w przyrodzie, głównie w skórce cytryny i to on odpowiada za jej charakterystyczny zapach.
Linalool - jest również stosowany jako środek zapachowy, występuje w przyrodzie naturalnie. Otrzymuje się go m.in. z roślin takich jak mięta, cynamon, drzewo różane oraz z owoców cytrusowych.

Ostatnie dwa składniki są pochodzenia naturalnego, jednak w kontakcie z tlenem ulegają stopniowemu rozkładowi tworząc produkt uboczny, który może powodować reakcje alergiczne, aby  zmniejszyć ryzyko wystąpienia takiej reakcji nie należy dopuszczać do utlenienia kosmetyku np. poprzez szczelne zamykanie opakowania po każdym użyciu lub poprzez kupowanie kosmetyków w małych pojemnościach. Wydaje mi się, że w tym przypadku ryzyko alergii jest bardzo małe, ponieważ środki te figurują w składzie na ostatnim miejscu, tym samym występują w małym stężeniu a sam balsam mieści się w małym i szczelnie zamykanym opakowaniu. Wśród produktów,  których używałam w pielęgnacji ust znalazły się słynne już balsamy carmex i tisane, jednak wypadają one dość słabo, przy tym, który opisałam. EOS jest zdecydowanie moim ulubieńcem. Podsumowując, tak jak zapewnia producent w składzie nie znajdziemy żadnych sztucznych substancji i konserwantów, według mnie produkt ten spełnia swoje zadanie, przy regularnym stosowaniu doskonale goi, nawilża, wygładza i odżywia  spierzchnięte usta. 
Do minusów mogę zaliczyć dość ciężką dostępność, choć widzę, że jest on już dostępny 
w polskich sklepach internetowych. Minusem jest też stosunkowo wysoka cena czyli 
około 25 zł.
Ciekawostką jest to, że produkt ten znalazł zwolenników wśród celebrytów takich jak popularny ostatnio: Ed Westwick, Kellan Lutz, Nina Dobrev czy Kesha.